Strony

środa, 28 maja 2014

Było sobie ziarno... czyli urokliwa wycieczka do „Młyna Wygoda” w Bochni







Nasze świeżynki mają swój początek na ryneczku, a ciasto pizzowe? Chlebusie i wypieki słodkie? No właśnie... w młynie. Ale to nie jest taki sobie zwykły młyn.



Od początków tworzenia projektu „Bazylii” nurtowała Nas sprawa mąki. Wcześniej już wspominaliśmy „nie ma dobrego chleba, bez dobrej mąki” i to samo tyczy się wszystkich wypieków. Tak więc postanowiliśmy postawić na jakość mąki, żeby Nasze wypieki były wyjątkowe, pełne, zdrowe, aromatyczne, bez polepszaczy. To było trochę jak szukanie cudu, ponieważ dzisiejszy rynek spożywczy obfituje w cudownie uzdrawiające , poprawiające urodę, ratujące jelitka, przyspieszanie wyrastanie ciasta – majstersztyki pożal się boże. Mieliśmy okazję przeprowadzić małe doświadczenie i porównaliśmy kilka rodzajów mąk (a wśród nich naprawdę znane etykiety!) . Efekty były porażające. Nigdy więcej nie tknę mąki z marketu czy osiedlowego sklepiku i na pewno nie użyjemy jej w ”Bazylii”.




Wycieczka do Bochni sprawiła Nam ogromną radość i pokazała, że w tworzeniu „Bazylii” i jej menu idziemy dobrym torem. Często odciągano Nas od Naszych pomysłów mówiąc, że to nieekonomiczne, i tak nikt nie doceni i najlepiej będzie walnąć mąkę z „biedry” i koncentrat z „biedry” i nikt się nie kapnie!. No cóż. Każdy ma prawo do własnej opinii, a my olewamy takie opinie. Poznaliśmy opinie kogoś, kto z pasją i zacięciem idzie na przekór światu, a Nam ten pogląd jest bardzo bliski.





                 

 „Młyn Wygoda” w Bochni całkowicie Nas zauroczył! Pierwsze co uderza po przekroczeniu progu to zapach drewna oraz dźwięki wiekowych pomieszczeń, przepełnione szeptem zbóż. Ziarna przyjeżdżają do młyna i zostają przesypywane, przesiewane, namaczane, rozdrabniane, przemielane, a to wszystko dzieje się nieprawdopodobnie szybko wirując przez trzy piętra młyna, tam i z powrotem: góra, dół, na boki w drewnianych korytarzach. Maszyny do mielenia również wiekowe jak sam młyn są jak filary, wielkie i ciężkie. Daleko im do zimnej nowoczesności. Są po prostu piękne!


Osobiście zauroczyły Nas również tabliczki instruktarzowe wiszące na ścianach oraz nazwy własne poszczególnych urządzeń jak np. „Nerki” czy ”Krowa”

Otóż „Nerki” są to ogromne (na pierwszy rzut oka pudła, drewniane skrzynie), maszyny do przesiewania, „filtrowania” mąki. Mają różnych rozmiarów sita, które warunkują gruboziarnistość mąki. Są wielkie!

„Krowa”... no krowa wygląda faktycznie jak krowa, ponieważ to wielka maszyna wprawiająca w ruch cały młyn. Ja wolę nazwę „Serce Młyna” ale krowa to jednak krowa i spisuje się świetnie!







  W połowie zwiedzania mieliśmy również okazję poznać bliżej rodzinę właściciela młyna. Jesteśmy absolutnie oczarowani! To ludzie pełni pasji, przepełnieni muzyką, miłością do natury i tego co w jedzeniu naturalne. Owieczki za domem dopełniły czaru i koniec! Nawet pszczoły z pasieki, które Nas pogoniły nie przepędziły Naszych serc z tamtego miejsca. Żona właściciela upiekła cudne rogaliki drożdżowe metodą, której nigdy nie spotkałam. I faktycznie były świetne! Właściciel młyna upiekł cudowny chleb żytni i całkowicie oniemieliśmy widząc, że chleb z mąki żytniej wcale nie musi być ciemny, że mąka żytnia typ.750 jest jaśniejszą od mąki typ.500, że mąka pszenna wcale nie jest biała, a lekko kremowa! My w wieku pod trzydzieści lat żyliśmy do tej pory w iluzji sprezentowanej Nam przez współczesność w której wyrastaliśmy. Jednak Nasze starsze pokolenie w rodzinie pamięta jeszcze … „mąka pszenna jest żółta”! I to upewniło Nas w przekonaniu, że Pan młynarz już się Nas nie pozbędzie :), bo jak mówi przysłowie: „Dałeś komu chleba, wziąłeś serce”.

























Rozmowom przy stole nie było końca. Dużo pięknej wiedzy zapakowaliśmy w Nasze plecaki z tej wycieczki. Przede wszystkim mąkę na której będziemy teraz sumiennie bazować piekąc dla Naszych gości.










Jeśli ktoś jest ciekawy smaku, zapachu oraz koloru prawdziwej, zdrowej, nie polepszanej, nie wybielanej chemią mąki serdecznie zapraszamy do „Bazyliowego sklepiku” w którym pojawią się również inne cuda z „Młyna Wygoda”. Zapewniamy Państwa o jakości i duszy (produkowanej to złe słowo) tworzonej w Bochni mąki. Wasze wypieki będą jeszcze smaczniejsze i pełniejsze! 








         ZAPRASZAMY! 

2 komentarze:

  1. Też tam byliśmy i chleb z tej mąki jedliśmy. Poza smakiem chleba urzekła nas pasja i uczciwość właścicieli młyna. Jest to rzadkością w tym konsumpcyjnym świecie spotkać takie nastawienie do rzemiosła i handlu.

    WW,

    OdpowiedzUsuń
  2. Cieszy Nas ogromnie Państwa opinia :) My zaliczamy wycieczkę do Młyna do jednej z najbardziej magicznych i serdecznych. Rękami i nogami trzymamy się tej mąki, bo ... no co tu dużo pisać - wszystko co z nią związane jest idealne i pełne słońca :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękujemy za opinię!